26.07.2011 Wyoming
Dziś mamy prosty
cel, który osiągniemy w przeciągu pięciu godzin – Yellowstone National Park. Jest
to najstarszy park na Świecie i najbardziej znany. Lecz by do niego dotrzeć musimy kontynuować
naszą podróż autostradą I-90. Martyna prowadzi, a ja się rozkoszuję widokiem,
który zaczyna zmieniać się. W oddali widać Rocky Mountains, których szczyty
pokryte są śniegiem. Szczerze myślałem,
że te góry należą już do Yellowstone ale byłem w wielkim błędzie, dokładnie w
kilku płaszczyznach mego postrzegania. Po pierwsze, ciągle naszą wyprawę
widziałem przez pryzmat mapy ściennej, na której wszystko jest „blisko
siebie”. Po drugie, wszystko jest tu duże i wcale nie chodzi mi o zestawy w
McDonaldzie do których dostaje się litrową colę, ale widnokrąg. Sam nie wiem
jak to określić, po prostu widzi się dalej, jak Legolas z Władcy Pierścieni, ale
i tak trzeba przejechać swoje. Siedzi się w samochodzie, krajobraz zwolna się zmienia. Z początku jest tak daleko,
że człowiek nie wierzy iż tam dotrze, a tak naprawdę po dwóch godzinach jest
już na miejscu.
No i tu, trzeci
raz, zostaje zweryfikowana moje postrzeganie. Honda Civic Coupe, jest raczej samochodem miejskim, ekonomicznym, ale do takiej wyprawy to ona tak pasował jak pięść do oka. Nie dość, że silnik miał malutki 1.4, gdzie właściciel mieszkania u którego wynajmowaliśmy piętro podczas pobytu w USA miał motocykl o pojemności 1.6, to
jeszcze automatyczną skrzynię biegów, która nie mogła się zdecydować na którym
biegu chce jechać. No i w ten sposób, każdą większą górkę pokonywaliśmy na
jęczącym silniku, który gwałcił moje uszy i duszę niemiłosiernie. Jednak o tym,
że można byłą włączyć blokadę biegów, na tzw bieg 1 lub 2, który w
automatycznych skrzyniach zapobiega bezsensownemu skakaniu, wpadłem dopiero
w Polsce jak oglądałem filmy z wyprawy. Polak mądry zawsze po szkodzie, ale w
zasadzie czego żałować jak i tak przeważnie pod górę ciągnął na najniższym
biegu.
Teraz trochę o drogach. Wiadomo jak
autostrady to najlepiej te bez ograniczeń prędkości w Niemczech lub te idealnie
proste w Stanach. Stany mają idealne drogi z dwóch powodów. Między dużymi
miastami mało kto jeździ i przede wszystkim remontuje się je. Remont to dobra
okazja by zmniejszyć bezrobocie, utrzymać dobra nawierzchnię dróg, które też tu
mają dziury. Jednak to nie jest najważniejsze. Autostrady w USA są zbudowane z
betonu, w Polsce chyba w ogóle jej się nie stosuje. Problem w tym, że między
betonem musza być szczeliny, które przy zmianach temperatur mają zapobiec pękaniu
nawierzchni. Jednak to zawsze szczeliny, które sprawiają iż jazda przypomina
podróż koleją z charakterystycznym stukotem kół. Dlatego podczas remontów część
dróg jest zamieniana na asfalt. Więc widok drogowców raczej nie dziwi.
Ok, jesteśmy już za Rocky Mountains a krajobraz znowu bardzo szybko się zmienił z żywej zieleni w czerwień skał i pomarańcz wypalonej przez słońce trawy.
Pierwszy przystanek robimy w miejscowości Fishing Bridge, miejscowość to dużo powiedziane, dwa sklepy i stacja benzynowa, ale w sklepie oczywiście nie zabrakło Żubrówki :)
Następnie kierujemy się do Mud Volcano,
obszaru aktywnych źródeł, które podgrzane wewnątrz ziemi wypływają na powierzchnię.
Woda w tych bulgoczących źródłach wynosi tylko około 90*C. Kilka razy zdarzyło
się, że woda wybuchała zalewając okoliczne tereny, zabijając rosnące w pobliżu
drzewa lub zostawia nie miłą pamiątkę, w postaci poparzeń, pechowym turystą.
Z pewnością gdy widzieliście zdjęcia bądź
film z Yellowstone, widzieliście kawałek drogi, stojące samochody i bizona.
Taki widok nie jest rzadkością szczególnie w okresie letnim.
Jednak problem w tym, że czasem te zwierzątka
potrafią wejść na drogę, czemu towarzyszy korek, zdemolować samochód, osoby
która nie wytrzymała i zaczęła trąbić, lub wypadki śmiertelne. Dlatego władze
parku, często patrolują trasy i w razie potrzeby przeganiają zwierzęta dalej
przy użyciu megafonów.
My jedziemy do Grand Canyon Of The Yellowstone, wodospadów, kanionów i cudownych widoków.
Kolejny odcinek przerywa nam miś, który w
przeciwieństwie do bizonów jest atrakcją rzadką.
My mieliśmy szczęście i nie dość, że widzieliśmy dwa miśki, to jeden przemaszerował przed maską naszego samochodu. Oczywiście w parku takich rzeczy nie da się przeoczyć, bo wystarczy jakieś większe zwierzę i zaraz wokół robi się tłoczno od turystów i samochodów, którymi podróżują.
Mimo wszystko udaje nam sie dotrzeć do Mammoth Hot Springs. Jest to kompleks ciepłych źródeł, z których osadzający się węglan wapnia, tworzył, i nadal to robi, ciekawe formacje skalne.
Niestety temperatura tych źródeł również sięga 90*C, przez co okresowo szlak wokół źródeł jest demontowany.
Następnie udajemy się do Grand Prismatic
Spring. To miejsce było, jak dla mnie, najpiękniejsze. Cudowna paleta kolorów,
która przy zachodzącym słońcu nabrała mistycznego ale ciepłego i przyjaznego
wydźwięku. Nie mogłem uwierzyć, że takie miejsce może istnieć na Ziemi. Całość łączyło
się w jezioro o powierzchni 120 metrów, które momentami pokonywało się na
drewnianych pomostach, by dotrzeć w wyżej położone obszary.
Lecz woda zaczęła bulgotać i wiedziałem, że musimy się spieszyć by zdążyć na ostatnia atrakcję. Old Faithful to jeden z najbardziej znanych gejzerów. Wybucha 17 razy na dobę i nam udało się to zobaczyć. Oczywiście spodziewałem się, sam nie wiem czego, ale jakoś nie zrobiło to na mnie wrażenia. Owszem woda ma 93*C i czasem sięga wysokości 56 metrów, jednak na mnie nie zrobiło to większego wrażenia.
Ostatnie mile robimy po ciemku, by w
"miejscowości" Grant Vilage, załapać się na ostatnie wolne miejsce
namiotowe. Byliśmy zmęczeni, a na dodatek powiedziano nam, że będziemy spali głęboko
w lesie i trzeba uważać. Bo nie dość, że w nocy może być bardzo zimno, to mogą
podejść niedźwiedzie. Dlatego żywność należy umieścić w specjalnych stalowych
pojemnikach, które znajdują sie przy każdym stanowisku namiotowym. Jeśli
myślicie, że po takich miłych słowach nie rozbiliśmy się tylko spaliśmy w
samochodzie, to macie rację. W gruncie rzeczy nie było tak źle. Rozłożone
kołdry, gwiaździste niebo i butelka whisky Yellowstone.
Komentarze
Prześlij komentarz