Posty

Wyświetlanie postów z 2017

04.08.2011 - California State Route 1

Obraz
Dzień zaczynam z bólem gardła i wiem, że dobrze nie będzie. Osłabienie, otępienie i pewnie stan podgorączkowy - czyli stan w którym każdy szanujący się facet umiera. Ja w tym stanie musze jechać dalej. Pałeczkę kierowcy w sztafecie przejmuje narzeczona. Ja na siedzeniu pasażera odpływam.  W takim stanie wjeżdżamy na California State Route 1. Jest to odcinek 1055 km ciągnący się wzdłuż zachodniego wybrzeża USA. Jest to jedna z piękniejszych druga w Ameryce i budowano ją zaledwie 18 lat.   Zaczynamy od Half Moon Bay, która daje pogląd na Pacyfik i samo wybrzeże, które jest klifowe i skaliste. Mi trochę wybrzeże, kojarzy się z zastygłą lawą i raczej mało przyjaznym miejscem jednak roślinność przeczy temu.  Ciekawostką jest to, iż w parku oprócz angielsko-hiszpański prospektów informacyjnych, można znaleść również polskie.  Jedziemy dalej na południe, a pogoda z deszczowej zmienia się, tak jak i mój stan zdrowia po antybiotyku, czyli zaczyna się przejaśniać. 

03.08.2011 - San Francisco

Obraz
W końcu udało się dotrzeć do zachodniego wybrzeża, gdybyśmy nie zwiedzania, zajęło by to o niebo mniej czasu, no ale my właśnie nastawiamy się na zwiedzanie.  Już z oddali widać pierwszy most i myślę, że to Golden Gate choć nie jest czerwony i to go zdradza. Okazuje się, że w SF jest kilka mostów, i prawie wszystkie wiszące. Wiem, tylko jeden jest ten słynny i czerwony, jednak  w przypływie euforii, że udało nam się dojechać już tak daleko, dałem się nabrać.  Most jest płatny, tak jak każdy inny most w SF, co oznacza czekanie w ogromny korku. Czekamy nie tylko my, ale wszyscy wokół bo trafiliśmy an poranny szczyt „rush hours”. W centrum nawet nie łudzimy się, że znajdziemy jakiś darmowy parki. Odrazu kierujemy się na płatny parking gdzie za $30 można zostawić samochód na cały dzień. W Polsce nigdy by nie zaufał takim parkingom. Obsługa bierze od ciebie kluczyki i parkuje go sobie tak jak im jest wygodnie. Plus jest taki, że nie trzeba samemu się męczyć na ciasnym par