Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2013

24.07.2011 – W drodze

Obraz
W końcu nadchodzi ten dzień, gdzie człowiek wstaje rano z dreszczami i wie, że zaraz wyruszy. Nie ma już czasu na ponowne sprawdzenie bagażów czy obejrzenie porannych wiadomości. Trzeba zjeść śniadanie, zmyć naczynia, wyłączyć gaz, wodę, wyjść i zamknąć drzwi. Po czym trzeba się wrócić po tą ostatnią rzecz o której się zapomniało, jeszcze raz sprawdzić wodę i gaz, po czy zostaje już tylko ruszyć. Oczywiście przed taką wyprawą trzeba się dobrze przygotować. Biorąc pod uwagę, że nasza podróż ma ograniczony budżet, przygotowania sprowadzają się do kupienia przewodnika po Stanach, Mapy ściennej, Szwajcarskiego scyzoryka ( Po tym jak obejrzeliśmy 127 Godzin , nie miałem zamiaru ruszać na wyprawę bez scyzoryka, którym mógł bym odciąć sobie rękę lub otworzyć wino. Do tego drugiego był wykorzystywany dość czesto.), namiotu i przeglądu samochodu w warsztacie. Planowanie polega na zakreśleniu rzeczy, które warto by było zobaczyć. Następnie wybraniu tych, które nie spowodują  zbytniego kręc

Prolog

Tak, byłem w Stanach Zjednoczonych. Mieszkałem tam, pracowałem tam i uczyłem się co to kapitalizm. Przeżyłem najwspanialsze momenty, jak i te najbardziej smutne. Miałem dość i pewnie stałem się rasistą. Jednak to co wam opowiem, jest tak naprawdę końcem wielkiego rozdziału „American Chapter”. Mam nadzieję, że jeszcze tu kiedyś wrócę by choć przez chwile znowu poczuć American Life Style  i przy okazji zapłacić zaległy mandat.  Czy żałuję, że wyjeżdżam?! tak, nie, nie wiem, zobaczymy. Najlepiej odpowiedzieli by na to Hindusi swoim wężykowatym ruchem głowy, znaczącym właśnie te wszystkie słowa. Lecz przed nami wielka przygoda, a nie jakaś wycieczka turystyczna  kupiona w ofercie Last Minute.  Więc zapnijcie pasy.