Posty

11.08 - Floryda

Obraz
Rano idziemy jeszcze raz spojrze na plażę i ruszamy dalej. Dziś chcemy dotrzeć na Key West, czyli najbardziej wysunięty na południe punkt Stanów Zjednoczonych. Słyszeliśmy, że już samo dotarcie w to miejsce, porzez długie mosty robi wrażenie. Jest jeden problem - czas. Na południe Florydy jedzie się jakieś 12 godzin, w USA nie podaje się odległosci tylko czas pokonania trasy, człowiekowi łatwiej się zorietnować ile będzie potrzebował owego czasu na dotarcie do celu.  Podanie samego dystansu wiele nie mówi, prawda? W USA większość autostrad jest płatna. Przejazd można opłacić na trzy sposoby. Standardowo, czyli w okienku - tu w większości przypadków nie można zapłacić kartą. Wrzutomatem, czyli jest szlaban słubek i kosz do którego wrzuca się drobne. Speed Pass (E-ZPass), czyli za wczasu kupuje się specjalną naklejkę na przednią szybę, a na autostradach korzysta się z bramek które robią ci zdjęcie i weryfikują czy faktycznie opłaciłeś wcześniej czy nie. Jak nie, to masz 14 dn

08.08-10.08 - Big Jump

Obraz
Big Jump, tak nazwałbym ten etap podróży. Skończyliśmy właśnie drugi tydzień naszej wyprawy. Do tej pory ciągle jechaliśmy do zachodniego wybrzeża, a teraz jedziemy na wschodnie. Trochę to dziwne, bo dobrze wiemy, że nasza podróż zbliża się ku końcowi tak jak i budżet, który mamy na nią. Krajobraz za oknem jest przygnębijający, tzn pustynny i małozielony. Wewnątrz samochodu jest 120 *F czyli 48 *C. W ten urokliwy krajobraz wyśmienicie wpasował się znak ostrzegawczy, mówiący by nie brać auostopowiczów gdyż w pobliżu jest więzienie. To tak na wszelki wypadek jakby jakiś zwiał. Po drodze mijamy El Paso. To miasto leżące na granicy dwóch państw, rozdzielone rzeką. Amerykańska częśc miasta to El Paso, Meksykańska Ciudad Juarez. Nie mogę sobie tego wyobrazić. Siedzisz po jednej stronie miasta i jesteś w USA. Spoglądasz za rzekę widzisz resztę miasta, która jest już po stronie Meksyku. Ciekawe czy mosty to przejścia graniczne. W każdym razie Ciudad Juarez jest znana z karteli zaj

07.08 - L.A.

Obraz
Dziś ruszamy do Miasta Aniołów, które najbardziej mi kojarzy się z filmu Miasto Aniołów City of Angels, gdzie oczywiście głównym bochaterem jest anioł a tłem jest miasto. Wiem, jestem romantykiem, ale pewnie młodsze pokolenie kompletnie nie kojarzy tego filmu a Nicolas Cage, no cóż ... Dla młodszych, którzy chcieli by przybliżyć sobie to miasto i jego widoki, to serial Californication będzie odpowiedni. Wracając do naszej podróży, zaczynamy ją w Beverly Hills, wbrew temu co myślicie to jest miasto a nie dzielnica. Otocznone jest przez metropolię Los Angeles i mimo prób ze stroy władz L.A. nie udało się wchłonąć tego małego i zamożnego miasta. Bevry Hills w Polsce znane jest z serialu Beverly Hills 90210, poularny w latach 90' i pewnie dlatego zaczynam właśnie tam. Natomiast powiem wam prawdę, oprócz wypasionych domów, które czasem ledwo widać z ulicy, nic ciekawego tam nie ma. Bardzo łatwo się nabrać na przewodników, którzy na każdym kroku oferują pokazać domy sławnych ludzi

05.08 - Bixby Creek

Obraz
Dziś kolejny dzień wzdłóż wybrzeża. Pogoda pochmurna, ale mam wrażenie jak by codziennie tu tak było ze względu na wilgotność i wiatr. Roślinność, mimo niesprzyjających wrunków i kamienistego podłoża, dość bójnie się tu rozwija. Z klifów widać foki, które wylegują się na kamieniach wystających z wody. Natomiast my zbliżamy się do Bixby Creek Bridge. To jest jeden z nawiększych betonowych mostów łukowych, który jest nazywany bramą do Big Sure, czyli zachodniego wybrzeża. Pierwotnie miał być konstrukcja stalową, ale bliskość słonnej wody i koszt późniejszego utrzymania, sprawił że zastosowano konstrukcję betonową. Most robi wrażenie do dziś a w naszej pamięci pozostanie z innego powodu. Ten most sprawił, że zgłębiłem działanie skrzyni automatycznej. Po zabarkowaniu okazało się, że nie mogę wyjąć kluczyków ze stacyjki. Trudno, wyszliśmy porobilismy zdjęcia i jak wróciliśmy to zacząłem dalej kombinować. Okazało się, że odpalić samochodu też nie mogę. Wyjąłem skrzy

04.08.2011 - California State Route 1

Obraz
Dzień zaczynam z bólem gardła i wiem, że dobrze nie będzie. Osłabienie, otępienie i pewnie stan podgorączkowy - czyli stan w którym każdy szanujący się facet umiera. Ja w tym stanie musze jechać dalej. Pałeczkę kierowcy w sztafecie przejmuje narzeczona. Ja na siedzeniu pasażera odpływam.  W takim stanie wjeżdżamy na California State Route 1. Jest to odcinek 1055 km ciągnący się wzdłuż zachodniego wybrzeża USA. Jest to jedna z piękniejszych druga w Ameryce i budowano ją zaledwie 18 lat.   Zaczynamy od Half Moon Bay, która daje pogląd na Pacyfik i samo wybrzeże, które jest klifowe i skaliste. Mi trochę wybrzeże, kojarzy się z zastygłą lawą i raczej mało przyjaznym miejscem jednak roślinność przeczy temu.  Ciekawostką jest to, iż w parku oprócz angielsko-hiszpański prospektów informacyjnych, można znaleść również polskie.  Jedziemy dalej na południe, a pogoda z deszczowej zmienia się, tak jak i mój stan zdrowia po antybiotyku, czyli zaczyna się przejaśniać. 

03.08.2011 - San Francisco

Obraz
W końcu udało się dotrzeć do zachodniego wybrzeża, gdybyśmy nie zwiedzania, zajęło by to o niebo mniej czasu, no ale my właśnie nastawiamy się na zwiedzanie.  Już z oddali widać pierwszy most i myślę, że to Golden Gate choć nie jest czerwony i to go zdradza. Okazuje się, że w SF jest kilka mostów, i prawie wszystkie wiszące. Wiem, tylko jeden jest ten słynny i czerwony, jednak  w przypływie euforii, że udało nam się dojechać już tak daleko, dałem się nabrać.  Most jest płatny, tak jak każdy inny most w SF, co oznacza czekanie w ogromny korku. Czekamy nie tylko my, ale wszyscy wokół bo trafiliśmy an poranny szczyt „rush hours”. W centrum nawet nie łudzimy się, że znajdziemy jakiś darmowy parki. Odrazu kierujemy się na płatny parking gdzie za $30 można zostawić samochód na cały dzień. W Polsce nigdy by nie zaufał takim parkingom. Obsługa bierze od ciebie kluczyki i parkuje go sobie tak jak im jest wygodnie. Plus jest taki, że nie trzeba samemu się męczyć na ciasnym par